Tadeusz Różewicz.100 – lecie urodzin.
9 października 1921 roku urodził się Tadeusz Różewicz, mija właśnie 100 lat od Jego urodzin.
Poeta. Wielki Poeta. Mistrz.
Jego POEZJA jest….tu mógłbym dużo, długo. Ale niech wiersze same przemówią….
Cztery z moich ulubionych….
Kto jest poetą
Poetą jest ten który pisze wiersze
I ten który wierszy nie pisze
Poetą jest ten który zrzuca więzy
I ten który więzy sobie nakłada
Poetą jest ten który wierzy
I ten który uwierzyć nie może
Poetą jest ten który kłamał
I ten którego okłamano
Ten który upadł
I ten który się podnosi
Poetą jest ten który odchodzi
I ten który odejść nie może
Moja poezja
niczego nie tłumaczy
niczego nie wyjaśnia
niczego się nie wyrzeka
nie ogarnia sobą całości
nie spełnia nadziei
nie stwarza nowych reguł gry
nie bierze udziału w zabawie
ma miejsce zakreślone
które musi wypełnić
jeśli nie jest mową ezoteryczną
jeśli nie mówi oryginalnie
jeśli nie zadziwia
widocznie tak trzeba
jest posłuszna własnej konieczności
własnym możliwościom
i ograniczeniom
przegrywa sama ze sobą
nie wchodzi na miejsce innej
i nie może być przez nią zastąpiona
otwarta dla wszystkich
pozbawiona tajemnicy
ma wiele zadań
którym nigdy nie podoła
Słowa
słowa zostały zużyte
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonik
osłabione przez polityków
służą do wybielania
zębów
do płukania jamy
ustnej
za mojego dzieciństwa
można było słowo
przyłożyć do rany
można było podarować
osobie kochanej
teraz osłabione
owinięte w gazetę
jeszcze trują cuchną
jeszcze ranią
ukryte w głowach
ukryte w sercach
ukryte pod sukniami
młodych kobiet
ukryte w świętych księgach
wybuchają
zabijają
Widziałem Go
Spał na ławce
z głowa złożoną
na plastykowej torbie
Płaszcz na nim był purpurowy
Podobny do starej wycieraczki
Na głowie miał czapkę uszatkę
Na dłoniach fioletowe rękawiczki
Z których wychodził palec
Wskazujący i ten drugi
(zapomniałem jak się nazywa)
Zobaczyłam go w parku
Między nagim drzewkiem
Przywiązanym do palika
Blaszaną puszkę po piwie
I podpaską zawieszoną
Na krzaku dzikiej róży
Ubrany w trzy swetry
Czarny biały i zielony
(a wszystkie straciły kolor)
spał spokojnie jak dziecko
Poczułem w sercu swoim
(nie pomyślałem lecz poczułem
)
Że to jest Namiestnik
Jezus na Ziemi
A może sam Syn Człowieczy
Chciałbym go dotknąć
I zapytać
Czy ty jesteś Piotr?
Ale ogarnęło mnie
Wielkie onieśmielenie
I oniemiałem
Twarz miał zanurzoną
W kłakach rudej brody
Chciałem go obudzić
I spytać raz jeszcze
Co to jest prawda
Pochyliłem się nad nim
I poczułem zepsuty oddech
Z jamy
Ustnej
A jednak coś mi mówiło
Że to jest Syn Człowieczy
Otworzył oczy
I spojrzał na mnie
Zrozumiałem że wie wszystko
Odchodziłem pomieszany
Oddalałem się
Uciekałem
W domu umyłem ręce
Zobaczmy Go. Spróbujmy. Spróbujmy pomóc...może akurat?
Bo Poetą jest „Ten który upadł
I ten który się podnosi”
Andrzej Jankowski
dyrektor CIS