CIS Bydgoszcz

Wyprawa rowerowa nr 3. Jedziemy!:))

16 sierpnia na wycieczkę rowerową udała się edycja 59.

11 Uczestników chcących zmierzyć się już nie tyko z bydgoskimi ścieżkami rowerowymi, ale przede wszystkim z własnymi obawami. Wątpliwości towarzyszyły wielu tym, którzy ostatecznie zdecydowali się na udział w wyprawie. Czy sobie poradzę? Czy wytrzymam tempo? Jak moje kolano, noga, ręce? Bo przecież...kiedy ostatnim razem jechałem/jechałam rowerem? Rok, dwa, pięć, dziesięć lat temu? I odległość – Smoleńska – nasze Stare Miasto. Dużo. Po tylu latach przerwy i z takim peselem, to spory dystans.

Ruszamy z lekkim niepokojem - o własne siły i prognozę pogodę, która z niewyjaśnionych powodów po raz kolejny nie jest jednoznaczna i może wydarzyć się deszczowa niespodzianka. Wcześniej wybór roweru, przymiarka, ustawienie siodełek, kilka próbnych kółek przed Centrum i jedziemy!:))

W blasku słońca z zapewnieniem żegnających nas osób na tarasie: ,,Nie będzie padać, spokojnie!’’.

Smoleńska – Kielecka: lekko pod górkę - na różne sposoby, w różnym stylu, ale wszyscy dajemy radę. Nowotoruńska: duże natężenie ruchu, hałaśliwie, na szczęście od Perłowej już spokojniej, jesteśmy na ścieżce rowerowej. Babia Wieś: sama przyjemność – szerokie ścieżki, drzewa, niewielki ruch. Most Esperanto, niespodziewany, dodatkowy wydatek energetyczny dla kilku z nas- niestety nie da się podjechać do góry po schodach, dziwne!;)) Zbliżamy się do Starego Miasta i coś niepokojącego dzieje się na niebie! Po chwili już wszystko staje się oczywiste. Cała Bydgoszcz znalazła się pod potężną, deszczową chmurą. Zachwycając się smakiem lodów cieszyliśmy się, że mamy dach nad głową i podziwialiśmy ogromne krople deszczu.

Nim 2 smakowite gałki deseru rozpłynęły się w naszych ustach, największy deszcz mieliśmy za sobą, ale niestety tego dnia chmury na niebie nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

Ruszyliśmy w drogę powrotną, robiąc przystanki pod ,,zadaszeniem’’ w największych nasileniach deszczu. Ostatecznie podjęliśmy decyzję, że jedziemy bez zatrzymywania - mimo deszczu.

Końcówka naszej wyprawy okazała się nawet przyjemna, szczególnie dla tych którzy w kontakcie ze swoim wewnętrznym dzieckiem jechali środkiem kałuż. Im większa – tym lepsza!

Szczególna, dziecięca radość i czar dwóch kółek! :))


Galeria